Czerwiec upłynął mi
na pracy i zmianach. Jeśli chodzi o smak to zdecydowanie królowały truskawki.
Już od kilku sezonów nie mogę się nimi nacieszyć, bo cena jest u mnie,
delikatnie mówiąc, przerażająca. Zainwestowanie we własną plantację truskawek
zaczyna nabierać głębszego sensu :)
Na targu natknęłam się na taką o to
roślinkę, której nazwy niestety zupełnie nie pamiętam (ale to raczej coś dość
pospolitego było). Urzekła mnie swoją intensywną barwą, a całe poletko takich
szafirowych kwiatuszków wyglądało wprost bajecznie.
Ostatnio, zupełnie przypadkiem,
znalazłam się w miejscu, w którym wcale nie miałam być. Trafiłam na koncert
Zespołu Pieprzyk i zachwyciłam się ich "śpiewaną prozą życia", jak
sami mówią o swoich utworach. Nie będę opisywać cudownej atmosfery koncertu i
przedowcipnych, uszczypliwych dialogów pomiędzy artystami - to trzeba usłyszeć.
Godzinny koncert skończył się absolutnie za szybko i mimo bisu, czuję wielki
niedosyt. Pogłębił się on znacznie, gdy w internecie znalazłam może... 5
piosenek?
Wiem jedno - na ich następny koncert
pojadę choćby na koniec świata :P
Na koniec dwie piosenki, które mnie
urzekły, chciałabym zadedykować M. i B.
Kiedy usłyszałam je na koncercie
myślałam ciepło właśnie o Was.
LOBELIA
OdpowiedzUsuńTa roślinka to lobelia :)
OdpowiedzUsuńJa w tym sezonie zjadlam naprawde ogromne ilosci truskaweczek :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ps: wlasnie slucham tego co polecilas-fajne :)
Dziękuję Kochane, teraz już zapamiętam nazwę:)
OdpowiedzUsuń