wtorek, 13 lipca 2010

Paris. C'est tout.


W końcu udało mi się znaleźć chwilkę (jupi!), więc donoszę, że do tej pory siedziałam zakopana w remoncie itp. Przyznaję się, że trochę zaniedbałam bloga i blogowych znajomych, ale chyba uda mi się to nadrobić.
Być może przekupię Was wywiązując się z "obietnicy paryskiej" i pokazując tę piękną stolicę.
Zatem, nie przedłużając, zapraszam na wycieczkę po mieście miłości, sztuki, wina i... z resztą same/i zobaczcie :)







A to właśnie ta słynna kawiarnia, w której pracowała Amelia. Niesamowite uczucie, kiedy wchodzi się do środka tego, co wcześniej było tylko filmem.



W tym sklepiku oszalałam i sądzę, że wcale Was to nie dziwi...:)



Żałuję, że dzielę się tylko taką małą cząstką Paryża, ale gdybym chciała pokazać więcej to pewnie nie odeszłabym od komputera...;P
W związku z upalną pogodą i niebotyczną temperaturą pozdrawiam nie ciepło, a chłodno co, mam nadzieję, zostanie mi wybaczone :)
Myślę, że cdn. nastąpi w mniejszym odstępie czasowym :)